Mam wielki pociąg do PKP J Pociągi jadą na przód, a PKP stoi w miejscu.
Pierwsze koty za płoty, ale wspomnienia zostają.
W tym roku na plenery ruszyłam w towarzystwie pociągu. Z walizką, blejtramami, paletą, koszykiem wiklinowym pełnym farb i pędzli, udałam się ku przygodzie malarsko-plenerowej do Kurozwęk.
Dziś już w domu, po dwóch niezapomnianych, fantastycznych plenerach. Pełna wrażeń i wspomnień z ołówkiem w ręku szkicuję scenki, które ciągle w mych myślach kłębią się nachalnie.
Zwariowana Kasia ze swoim „Jedynym” Cyprianem przybyli na plener pięknym czarnym autkiem. Urocza Nela Nelip z koszem wypełnionym tubkami farb, zakwaterowana z przemiłą Asiulą. W czerwonej bluzeczce Karmen z uśmiechem na twarzy, spóźniona troszkę, witała już malujących plenerowiczów. Fantastyczne dziewczyny Kama z Ulą dzielące ze mną pokój. No i niesamowita atmosfera, którą stworzył Norbert komisarz pleneru.
Pierwszego dnia gromadą poszliśmy do miejscowego sklepiku. Oczywiście jak to gromadą łatwiej przychodzi robienie drak, żartów i hec. Rozsiedliśmy się pod sklepowym „Koralem” /czytaj parasolem/….. no i …. Miło spędziliśmy czas. Poznaliśmy bardzo miłego i sympatycznego Pana Prezesa jakiegoś klubu czy stowarzyszenia. Zaczepki nasze nie spłoszyły go, wręcz przeciwnie bardzo chętnie wdał się w dyskusję. Było wesoło, bardzo wesoło. Powiedziałabym nawet, że byliśmy atrakcją dla miejscowych J
Kolejne dni równie atrakcyjne minęły miło, twórczo i bardzo szybko. Nie wiem kiedy a już przed nami stanął w drzwiach ostatni dzień pleneru.
Po wernisażu, Nela spakowała mnie i resztę majdanu /czyli 3 walizki, 4 walizeczki, koszyczki, blejtramy, obrazy…./ do swojego auta i ruszyłyśmy ścieżkami kościołów. Pokazała mi między innymi Klasztor pokamedulski "Pustelnia Złotego Lasu" w Rytwianach z XVII w. i niezapomniany, bajkowy Szydłów otoczony piaskowym obronnym murem z każdej strony. Istniały onegdaj trzy bramy strzegące dostępu do grodu, w którym zbiegały się trzy trakty. Dziś pozostała tylko jedna - Krakowska.
Po drodze nie mogłyśmy się oprzeć zrobieniu fotek biało-czarnym boćkom i kłaniającym się nam pachnącym malwom.
Pełne wrażeń przybyłyśmy do Katowic. Gościłam u Neli w osobistej pracowni. Wymarzona dla każdego artysty, z narożnym owalnym balkonem pełnym kwiatów. Klimat jaki tam panował w każdym skrawku tego pomieszczenia wzbudzał ogromne wrażenie. Wiszące obrazy cieszyły me oczy. Na półkach setki farb w towarzystwie przeróżnych pędzli zapraszały do malowania. Klimatyczna, kolorowa i tańcząca pracownia, umieszczona na ostatnim piętrze robiła wrażenie innego świata. Zwykły katowicki blok zamienił się w jednej chwili w szlachetną kamienicę, a ja przeniosłam się do innej epoki, do epoki marzeń i snów.
Pełne wrażeń przybyłyśmy do Katowic. Gościłam u Neli w osobistej pracowni. Wymarzona dla każdego artysty, z narożnym owalnym balkonem pełnym kwiatów. Klimat jaki tam panował w każdym skrawku tego pomieszczenia wzbudzał ogromne wrażenie. Wiszące obrazy cieszyły me oczy. Na półkach setki farb w towarzystwie przeróżnych pędzli zapraszały do malowania. Klimatyczna, kolorowa i tańcząca pracownia, umieszczona na ostatnim piętrze robiła wrażenie innego świata. Zwykły katowicki blok zamienił się w jednej chwili w szlachetną kamienicę, a ja przeniosłam się do innej epoki, do epoki marzeń i snów.
…….
Tym razem również nie obyło się bez wrażeń. Zmieniając wagon walizka rozsypała mi się i wszystkie rzeczy wypadły turlając się we wszystkie strony świata. Z koszyczka rozsypały się pędzle i farby jakby nie mogły się doczekać malowania. Z głośnym śmiechem zaczęłyśmy śpiesznie zbierać klamoty. Pomachałyśmy z okna oddalającej się Neli, aż w końcu dotarłyśmy do przedziału.
I tak ruszyłyśmy na kolejną przygodę z malarstwem.
cd... Plenerowo Mi II - Goleniów
Foty - Plener Malarski Kurozwęki czerwiec 2011
cd... Plenerowo Mi II - Goleniów
Foty - Plener Malarski Kurozwęki czerwiec 2011
foto. Dariusz Napora
szkoda - bylas tak blisko.....
OdpowiedzUsuńNic straconego, okazji jeszcze będzie wiele :)
OdpowiedzUsuń